A więc zapaliliśmy Wojtasowi kolejny znicz...

Te zimne przesiadki w Czarncy o poranku mocno zapadają mi w pamięć... Tak sobie patrzę na te lampki na peronie na tle tego muru... i nachodzi mnie myśl, że za rok chyba trzeba będzie zabrać ze sobą spray i zostawić jakiś trwały ślad. Skoro kanaris się dopierdzielił do rozłożonej po pociągu literatury? Komuś też przeszkadzała moja ZTP-produkcja z poprzedniego roku, zawieszona na kiju od mietły Ptaka? Trzeba będzie chyba nabaźgrać na ścianie Wojtasowe pozdrowienie dla kibiców z Elbląta
I znów wychylymy rytualnego browarka ku pamięci naszego Kolegi, a potem weźmiemy nasze
chińskie bilety i legitymacje w dłoń i daly w Polskie

Podróżny pamiętaj: piłeś? Nie jedź! Nie piłeś? Wypij! Wars wita!


Zauważyliście taką prawidłowość, że na fotkach przedstawiających jakieś żarcie, często pojawia się Karol ? :p
Bar w Pile jest niesamowity - albo mylą się na naszą korzyść i wydają dodatkowe hamburgiery, albo znów chcą orżnąć naszego poczciwego KaOwca, który wprawdzie zrobił niezłe jaja w Tczewie, ale uczciwie przyznał się i oddał pieniądze maratończykowi

@Agent, nie od parady masz tą alternatywną ksywkę "Młody" - chodzi o to byś słuchał się starszych - gdyby nie moje interwencje i apelacje Warsu w szynotrybie by nie było.

hepPEner cały rozanielony - otrzymał dyspensę od Lipsty i wiedział, że jedynym stygmatem tej PKP-Jazdy są moje "odjazdy" - cieszcie się, że fasolki po bretońsku nie zamówiłem, bo wtedy na pewno wszyscy powysiadalibyście w Zaroślach

Pozwalałem tak sobie, bo zabrakło Pauliny - Patryk, następnym razem musisz Dziołszkę na wagary wyciągnąć

Fajnie, że się wkręciłeś na tak długi odcinek, ale wiedz że tej gonitwy za tobą po Międzyzdroju Ci nie zapomnimy

Nawet Wawri nie dał rady ciebie dopędzić, a GPS faktycznie zwariował i pokazywał, że znajdujemy się jakieś 50m od linii brzegowej - czyżbyśmy już tak byli zalani

? Mimo wszystko trafiliśmy jakoś do pobliskiej tawerny i uzupełniliśmy zapasy dzięki czemu w kuszecie była już totalna jazda

Przyznam szczerze, że słabo pamiętam stroboskopowe jazdy, ale za to doskonale utrwalił mi się w pamięci ostatni browarek, którego na pół wychyliliśmy z Ptaszyskiem kiedy cała reszta już powoli odpływała w krainę snów.
Ja bawiłem się tak dobrze, że w WKD wyginałem śmiało ciało oczekując aż drops na ból dyni zacznie działać. W Pruszkowie było już dobrze - wszak to ziemia "Słowika"

Spacer doskonale mnie rozbudził, a Ptaku odzyskiwał formę w SKMce popijając jakąś dziwną substancję z puszki - pewna starsza pani myśliła, że to brongs i z oburzeniem przesiadła się w inne miejsce dzięki czemu PKP-Jazda otrzymała dwie czwórki obok siebie.

W Falenicy ekspresowe espresso postawiło mnie na nogi. Czas zaczął biec bardzo szybko lecz dzięki opiece Starej PeKaPy zdążyliśmy z szybką przesiadką na wschodnim, a ja nawet kupkę kacówkę w IR skręciłem jeszcze przed Centralnym. Heppner zamienił Niewidzialną na śluski kląskie u Artura. Wawriego też już cięgło do domu. A do PeKiPy przyłączył się Krzychu i Marzena, którzy zaliczyli z PKP-Jazdą symboliczne kilometry na odcinku Śródmieście - Ochota. Na Niewidzialnej nikt się nie zgubił - ponoć tak waniało ode mnie, że nawet w kompletnych ciemnościach nie trudno było namierzyć moją osobę

Kloze i Wito doskonale sprawdzili się w roli przewodników po wystawie - fajnie było zobaczyć was w tej roli.
Po niewidzialności skoczyliśmy do KFC licząc, że dołączy do nas Piotrek, ale ten był już zmęczony po robocie i nie dotarł. Nawet Karolowi zmęczenie dało się we znaki i nie udało mu się zwinąć dodatkowego twisstera

Następnego dnia zaraz po podpaleniu tęczy ruszyliśmy z Marzeną i Krzychem do Kielcowa TLK Aleksandria - i w końcu udało mi się zaliczyć łącznicę w Rzelisławicach. Szkoda TeeLKo, że nie stajesz na Herbach

Dzięki wszystkim za super przygodę no i do nastympnego...

Ps: mój odcinek na życzenie: Zasolić Zatokę Pucką z kibla bez kibla
