Wreszcie znalazłem chwilę czasu żeby podzielić się wrażeniami z ostatniej podróży a sami chyba przyznacie, że jest co wspominać
Moją jazdę można powiedzieć, że zacząłem już w czwartek o 17:40 na dworcu w Krakowie. Wyjechaliśmy z Kloze przed Artura do Trzebini. Na zakup biletu miałem tylko chwilę wszystko na szczęście dobrze się skończyło nawet udało nam się z Łukaszem znaleźć na peronie mimo braku łączności

Regio do Oświęcimia przywitał nas cieplutką dermą, zajęliśmy miejsce w chlewni z dwoma drecholami którzy bacznie przeglądali zakupioną wcześniej KSIĄŻKĘ

o gandzi

. Po drodze okazało się, że Ptaku utknął gdzieś pomiędzy Mysłowicami a Jaworznem więc w Trzebini mieliśmy ponad 30 min wolnego czasu. Przed wyjazdem obczaiłem, że Regio którym jedziemy stoi w Trzebini 20 min więc postanowiliśmy w nim pozostać. Skład Artura przepuszczał jeszcze EIC WAWEL z 6 osobami na pokładzie łącznie z obsługą więc opóźnienie uległo zmianie. Również skład do Krakowa przywitał nas czerwoną dermą. W składzie wiadomo śmichy chichy pogadaliśmy trochę i prawie dojechaliśmy do Krakowa. Potem do mnie na mieszkanie wymieniliśmy się fotami, parę rzeczy pokazałem Arturowi i tak zeszło do dwudziestej czwartej. Pobudka o 4 i szybko na pierwszy 152 w kierunku dworca. Z racji tego, że wsiedliśmy do pociągu zaraz przed wyjazdem nie znaleźliśmy wolnego przedziału. Za Miechowem szybkie śniadanie i już przed Włoszczową byliśmy po browarze

. Po zjeździe z CMKi przywitała nas zimowa aura. Współtowarzysz naszej podróży wysiadł w Tomaszowie Maz. więc mieliśmy odtąd cały skład tylko dla siebie. Browarki gadka szmatka także czas leciał bardzo szybko

W Kutnie dosiadł do nas jakiś koleś który jest przewodniczącym komisji wypadkowych i chwalił się gdzie ostatnio postawił ograniczenia do 20 km/h. Przez całą drogę nie dał sobie wmówić, że nie pracujemy na kolei, ogólnie ciekawy kolo. W sumie to od tego momentu skład się zapełnił także skończyło się leżenie na kanapie. W Poznaniu dosiadł Agent więc skład był już ogólnie zapełniony. W Szczecinie piździło, aż miło, wolny czas pozwalał jedynie na zakup biletów. Tak jak się spodziewaliśmy w Regio do Sławna czekała nas stójka. Pociąg jednak z każdą kolejną stacją pustoszał więc za Runowem siedzieliśmy już wszyscy. Od Białogard było na tyle luźno, że spokojnie można było sobie strzelić po browarku. Do Sławna przyjechaliśmy planowo więc na spokojnie poszliśmy szukać sklepu. Chłopaki dokupili asortymentu, ja jeszcze miałem kilka browarów więc tylko popilnowałem rzeczy. Młodu piwa czy to w Sławnie czy Darłowie pił w zupełnych ciemnościach - jak to na Agenta przystało. Do Darłowa przyjechaliśmy planowo, mimo nie sprzyjającej aury chcieliśmy zobaczyć trochę miejscowości, jednak nie bardzo było co więc wylądowaliśmy przy starym magazynie kolejowym, gdzie młody ponownie podładował baterie. Wrócił mu po tym humor i chęć do działania więc wdał się w sprzeczkę z mechem

. Ponowna 4 minutowa wizyta w Sławnie i jakby czekająca na nas zdeklasowana jedynka dała radę. Wieczorna toaleta kolacja i można walczyć

w Słupsku Artur wyskoczył na fajkę i do sklepu. Podejrzewałem, że w nocy będzie ciekawie także ze względów bezpieczeństwa schowałem aparat i wartościowe rzeczy do torby co by ich nie zapomnieć. Znów się będziecie śmiać, że w zdjęciach ode mnie są kilku(nasto)godzinne luki pomiędzy kolejnymi fotkami. Przed Gdynią Młody znów przyagencił i zgubił telefon. Poszukiwania trwały dłuższą chwilę ale się udało. W Gdyni dosiadła Biedronka dalej w Sopocie Wojtek, który mimo naszych namawiań wysiadł już w Tczewie. Ze snu w pociągu nic nie wyszło oj działo się tam działo

Cluzo w Stolcu zmienił przedział z chrapiącego na bardziej imprezowy, ale "a Ty Młody idź spać". W sumie jemu chyba jedynemu udało się wyspać w naszym przedziale. W Aleksandrowie też było zabawnie ale przepiździło mnie konkretnie. W Regio do Ciechocinka z szybkością godną mistrza szybkiego czytania przewertowałem materiały od Cluzo i grzecznie schowałem je do torby. Z Ciechocinka nie wiele pamiętam, oprócz wrzeszczącej kierowniczki próbującej nam wmówić, że Artur prosił o bilet szkolny nie studencki. Potem wysiadka pożegnanie Biedronki i odkrycie dworca w Aleksandrowie

. Dość już byłem zmulony bo czas zleciał mi naprawdę szybko. Artur to raczej były jadące wózki a nie jak napisałeś koszyki

ale już się nie czepiam. Wizytę chłopaków w sklepie i powrót na peron jeszcze w miarę kojarzę, przechodziło się przez dziurę w płocie, a potem mam małą lukę... ocknąłem się dopiero na Zachodniej, przez moment widząc na sąsiednim torze KM pomyślałem że już jesteśmy w Skarżysku i przespałem najciekawszą część PKP Jazdy

Jednak po powrocie świadomości zdałem sobie sprawę gdzie jestem. W sumie dopiero z Waszych postów wywnioskowałem, że jechał ktoś z nami jakiś czas. Podobno przeszkadzało mu to w śnie, jak widać po moim przykładzie można i wyspać się w takich warunkach

. Nie wiem jakim cudem moja kurtka znalazła się po drugiej stronie przedziału więc również chwilę ją szukałem. W Stolycy poszukiwania Oskara zakończone niepowodzeniem zmusiły nas do zakupu kebabów/zapiekanek. Cluza prawdopodobnie po nich dość solidnie zmogło o czym mogliśmy się przekonać w kolejnych pociągach. W składzie do Ostrowa tradycji stało się za dość - Paweł rozlał browarka po czym uderzył w kimę. W Ostrowie wypatrzyłem Biedronkę tak szybkie zakupy płynnego złota i czegoś na zakąskę. Niestety również Heppner nie dał rady namówić się na dalszą podróż. Gdy czekaliśmy na peronie zapowiedziano 10 min pleców IR Barbakan, więc postanowiłem przekąsić coś na ciepło. 3 minuty które okazały się 5 ledwo wystarczyły, żebym zdążył na pociąg, przez moment podniosło mi się ciśnienie ale w sumie jak już dostałem Hod-Doga wiedziałem, że nie powinno być problemów, żeby zdążyć. Chłopaki na zmianę kimali przez podróż, ja w sumie sporo fociłem i łaziłem po składzie. Paweł nie wyglądał najlepiej, obawiałem się że w niedzielę będzie mnie czekać samotna podróż od Katowic. W Gliwicach powitała nas kolejna debiutantka Ania która robiąc prawie 1000 km naprawdę dała radę. Opóźniona TLKa do Przemyśla okazała się puściutka więc na spokojnie zajęliśmy miejsca w przedziale. Cluzo dzięki zastosowanej terapii swojego autorstwa wrócił do gry

a i w WARSIE byłeś sporo wcześniej bo z tego co pamiętam po powrocie chciałeś poczekać do Tarnowa z browarkiem, ale sprawa rozeszła się po kościach bo trochę przykimalśmy. Młody oczywiście też spał. Kloze wkręcił się niestety tylko na odcinek Główny - Płaszów. Opóźnienie mimo tego, że ulegało ciągłym zmianą utrzymało się do samego Przemyśla więc aż tak dużo wolnego czasu tam nie mieliśmy. Trochę fotek, żygu-żygu na peron i praktycznie podjechała TLKa. Po wejściu z peronu zajęliśmy zdeklasowaną jedynkę nie wiedząc, że nie ma ogrzewania - wtedy wydawało nam się ciepło. Próba naprawy ogrzewania zakończyła się sukcesem jednak wagon był na tyle wychłodzony, że nie opłacało się czekać na pozytywne efekty. Z racji tego, że był to przynajmniej dla mnie najbardziej interesujący fragment wyjazdu całkowicie zrezygnowałem ze snu. W Przeworsku widzieliśmy EN57 001 niestety noc, dość duża prędkość i skład PLKi na torze obok uniemożliwiły nam zrobienie fotki dobrej jakości. W Stalowej Woli na peronie widziałem kilku MK którzy focili nasz skład. Od Grębowa wybiliśmy do ostatniego wagonu focić i nagrywać wszystko dokładnie. Wjazd do Sandomierza to było coś. Mimo, że mieszkańcy czy władze nie postarały się zbytnio, tak dla porównania wyglądało to w marcu w Zamościu
http://www.youtube.com/watch?v=XTmA3v-hCMk Most na Wiśle zrobił na mnie duże wrażenie, tą linię mam nadzieję zaliczę jeszcze nie raz w bardziej sprzyjającej aurze. Palce dawno mi tak nie przemarzły jak wtedy. W sumie do samego Ostrowca biegałem między oknami robiąc zdjęcia. Pozdro dla Foresta który odwiedził nas w przedziale. W Ostrowcu wsiadł Łukasz aka. Bilet Świętokrzyski, mam nadzieję, że nie jest to Twój ostatni wyjazd z nami, zarówno jako PKP Jazda jak również jako Świętokrzyski Oddział

. Młody oczywiście spał

zostawiliśmy go w TLce i w Skarżysku szybko przesiedliśmy się do już stojącego składu do Krakowa. Podróż do Kielc minęła bez większych przygód, Ania wreszcie zobaczyła śnieg. Jednak po wyjeździe z Kielc się zaczęło, sporo już napisano na ten temat, wystarczy, że wrzucę fotkę:

W Miechowie szybka przesiadka do TLKi do Częstochowy. Ania zadowolona, że drugi raz jedziemy przez tunel potem zjazd na CMKe. Tutaj już S(M)OKów nie było. Do Koniecpola sporo fociłem ogólnie w przedziale też było śmiesznie, za Koniecpolem natomiast wszystkich zmogło. W Częstochowie złapaliśmy się na średniej jakości potrawy od Turka ale chyba u nikogo nie zakończyło to się tak jak w Warszawie

. TLKa z Olsztyna wjechała na peron 5 w Katowicach więc czekała nas podróż na główną część dworca. Zakup biletów pożegnanie Ani i Ptaka i z Cluzem uderzamy szukać naszego składu. Podjechał początkowo zimny jednak z czasem rozgrzewający się plastik. Mimo ciągłego zachęcania Pawła również jego nie udało mi się namówić na przedłużenie podróży do Krakowa. Od Tunelu jechałem sam. TLKa z Warszawy liczyła chyba 11 wagonów z czego 3 ostatnie Z2B - podsył do Krakowa praktycznie zupełnie opustoszałe. Zająłem więc miejsce w wolnym przedziale i czując coraz większe zmęczenie wróciłem do Krakowa.
Nikt jakoś nie wspomniał o artystycznych zdolnościach debiutantki PKP Jazdy:

Jak coś ciekawego jeszcze sobię przypomnę to będę na bieżąco dopisywał. Jeszcze raz dzięki za wspaniałą jazdę, długo będzie co wspominać
Pozdro
A i jeszcze filmik z naszego przejazdu przez Ostrowiec (PKP Jazda podzielona na ostatni i przedostatni wagon):
http://www.youtube.com/watch?v=yRuk6aSp ... re=related