Wciągu ostatnich trzech lat nie udało nam się zmontować żadnej większej kolejowej akcji. Cały czas marzymy o objechaniu Polski dookoła, ale szkoła, dom, dzieci, praca... Ciężko to pogodzić z dłuższym wyjazdem.
     Zaległości w pkp-jazdach były jednak spore, dlatego w roku 2004 zmobilizowaliśmy się i wyruszyliśmy na kolejowe szlaki aż dwukrotnie, lecz na krótszych weekendowych dystansach.


     Na wieść o pomyśle likwidacji odcinka Chabówka - Nowy Sącz, postanowiliśmy jak najszybciej wyruszyć w podróż i póki to jeszcze możliwe przejechać się tą trasą.
     W marcowy weekend ruszyliśmy więc na Chabówkę, gdzie rzecz jasna zajrzeliśmy do Skansenu. Dalej do Limanowej, przedostatnim pociągiem pasażerskim, jadącym tą trasą przed zamknięciem. Kolejny dłuższy przystanek zaplanowaliśmy w Krasnym (k/Rzeszowa), gdzie znajomi zaoferowali nam nocleg. Skończyło się jednak na posiadówie do bladego świtu, w czasie której zasadziliśmy ziarenko pkp-fazy w głowie Michała (w 2005r. uległ on plonom podszeptów i ruszył z nami na kolejowy szlak).
     Droga powrotna z Rzeszowa wiodła przez Lublin, Stolyce i Medalikowo. Kierownika pociągu "Wieniawski" widząc nasz bilet zapytał tylko "Dłużej się nie dało?"


     Trzy miesiące później podbijamy północną Polskę. Uczestników znowu dwóch, ale za to jeden z nich to debiutant - witamy Kloze'go na pokładzie.
Z Rudy do Gliwic, żeby zająć sobie miejsca w "Wigramim", którym całą noc będziemy jechać do Suwałk. Dalej do Ełku przez Białystok, bo trasa przez Olecko była zamknięta. Przesiadka na niewygodny szynobus SA 106, którym przez Mikołajki docieramy do Olsztyna, gdzie nocujemy. Następnego dnia wpadamy z dwugodzinna wizytą na Hel i dalej jedziemy do Łeby, gdzie nocujemy w pięknym (ale tylko z zewnątrz) pensjonacie. Z samego rana ruszamy na Świnoujścia - zaliczyliśmy więc stacje kolejowe najbardziej wysunięte na wschód i zachód Polski. Świnoujście - Bielsko-Biała - finałowy odcinek naszej podróży, najdłuższy pod względem odległości oraz czasu spędzonego w jednym pociągu.
     Powrotu z Bielska do Katowic nikt nie pamięta, bo zmógł nas sen.